Wild Empires to gra na Facebooku, w której budujemy nasze zwariowane imperium, gdzie mieszkańcami są szalone, kreskówkowe zwierzęta, które bronią nas przez Złymi Pingwinami. Gry społecznościowe wzbudzają nieraz w nas wielki zawód, ale Wild Empires wychodzi poza te kanony i jest jeszcze gorsza, jest kompletnie do niczego. Oj chyba za ostro zaczynam? Dobra, wyobraźcie sobie, że na nowo ścinacie drzewo za drzewem, usuwacie krzaki stojące Wam na drodze i inne przedmioty jak kamienie, kwiaty etc.Później chcemy szybko wskoczyć do akcji i jeśli opcja walki jest dostępna to od razu pojawia się uśmiech na naszych twarzach, ale czy starczy nam energii? To odwieczne pytanie w podobnego typu grach. I teraz najważniejsze, to co wymieniłem przed chwile znajdziecie w jednej paczce, w jednej grze, którą postanowiłem Wam dziś opisać.
Dzika natura, zwierzęta pokonane i zniewolone przez złe pingwiny – brzmi nawet ciekawie i zabawnie. My musimy budować obronę, zbierać surowce i w międzyczasie karmić zwierzęta, aby miały siłę by ruszyć do walki przeciwko wspomnianym pingwinom. Walki toczymy po to, aby odzyskać przejęte przez nich tereny.
Jak wspomniałem wcześniej w Wild Empires mamy walki, zarządzanie jednostkami, ale to wszystko zostało zrobione od początku do końca źle. Nawet nie bierzemy w nich czynnego udziału, a na nowych, przejętych terenach możemy jedynie ścinać drzewa, aby zebrać drewno, albo znaleźć inne specjalne przedmioty jak samoloty czy statuetki. Można tu także budować obronę i stawiać budynki dekoracyjne jak i kopalnie złota. Co jakiś czas musimy przepędzać stąd pingwinich szpiegów! Ale to każdej czynności potrzebna jest energia, której coraz więcej brakuje i która coraz szybciej znika z naszego konta.
Jak w wielu innych społecznościowych gra mamy najwięcej energii na nowych poziomach, gdyż właśnie wtedy dostajemy jej darmowe doładowanie na fulla. Ale niech Was to nie zachęca, bo i tak zniknie tak szybko jak się pojawiła. Niedługo odczujecie wielki brak złotych orzechów (waluta premium gry), które potrzebne są do zakupu pewnych przedmiotów, drewna do budowy budynków i jedzenia, którym trzeba karmić jednostki. Musimy więc czekać i zbierać złoto z kopalni, a z farm jedzenie. Ale jeśli to robimy to powracamy na nowo do kryzysu energii.
System zarządzania w Wild Empires to również coś co zasmuca, w sumie jako takiego tutaj nie ma, a my bezwiednie podążamy za kolejnymi zadaniami, klikamy na zwiadowców i atakujemy wyznaczone tereny, które po udanej walce mogą zostać dołączone do naszego imperium. Nie ma tutaj nic ciekawego, albo intrygującego.
Dzięki systemowi energii okazuje się, że nie mamy żadnego pola do działania, bez energii nie zrobimy niczego, a to wszystko spowalnia w niewiarygodny sposób całą zabawę. A co do grafiki to nie będę się na ten temat wypowiadał, bo pewnie padłoby kilka bardzo brzydkich słów, ale jakieś tam animacje nawet są, głównie podczas walki, albo treningu zwierzaków. Jedna rzecz, które spodobała mi się w tym wszystkim to surykatki, dziki bojowe i flamingi.
Jednym słowem żenada…