War Commander to przeglądarkowa gra na Facebooku, która od lat zachwyca swoich fanów i stale jest aktualizowana przez Kixeye, jednego z najlepszych wydawców gier strategicznych na serwisach społecznościowych, twórcę hitu jakim jest do tej pory Backyard Monsters. Gra od początku stara nas zainteresować rozgrywką za pomocą zabawnych i interesujących animacji podczas przechodzenia samouczka, ale niestety jeśli chodzi o aspekty typowe dla gier budowlanych to na pewno nie podbije tego gatunku aplikacji.

Wchodząc do War Commander zostajemy tytułowymi dowódcami podczas wojny, która trwa już tak wiele lat, że nikt tak naprawdę nie pamięta jej genezy. W naszej stosunkowo niewielkiej bazie widzimy na starcie pięć budynków, głównie są to produkcyjne budowle, tak abyśmy zaczęli wydobycie metalu i ropy, tak potrzebnych materiałów do dalszego rozwoju. Dodatkowo po bazie przechadza się kilku wojaków, są to „riflemen”, czyli strzelcy, którzy są najsłabszymi jednostkami w całej rozgrywce. Ale zanim nie ukończymy samouczka to nie wykonamy nawet najmniejszego ruchu samodzielnie i musimy stale podążać za wskazaniami kolejnych zadaniach. Po wykonaniu swojego pierwszego zadania możemy za pomocą jednego kliknięcia odebrać nagrodę, aby być precyzyjnym to są to głównie surowce jak metal i ropa.

war-commander-glowne-miasto

Wszelkie zadania w War Commander znajdziecie na dolnej części ekranu gry, w sumie na starcie są to proste rzeczy jak to bywa ogólnie w tutorialach, czyli zbuduj to i tamto, albo zbierz zyski z określonych budynków i tak w kółko. W trakcie przybywania nowych zadań, te kolejne stają się coraz trudniejsze i wzrasta w nich poziom trudności. Najbardziej chyba podoba mi się to, że można wybierać samemu, które z nich chcemy wykonać najpierw, a które po prostu sobie odpuścić.

W sumie, aby szybko awansować w War Commander musimy ciągle atakować, wykonywać zadania – jednym słowem grindować. Oczywiście sprawa wygląda zupełnie inaczej jeśli chodzi o tych, którzy są skłonni zapłacić za kredyty Facebooka dla szybszego levelowania. Dzięki nim możemy znacznie skrócić czas budowy, badań czy też szybciej zebrać większe ilości zasobów. Sami dowiecie się o czym mówię jeśli spróbujecie ulepszyć wyrzutnie rakiet na wyższe poziomy – to trwa godzinami i to jeden z głównych powodów, dla których zrezygnowałem z dalszej zabawy. Poza tym w dalszej cześci rozgrywki zadania wydają się strasznie monotonne, głównie skupiają się na rozbudowie, modernizacji tego co już zbudowaliśmy i na ciągłych atakach.

Jeśli chodzi o sam interfejs w War Commander to jest on według mnie dobrze zrobiony i przejrzysty, wykonany przy pomocy kilku ikonek tworzących pełne menu, gdzie podejrzymy zarówno posiadane surowce, wojsko i wszelkie statystyki naszej bazy. Dodatkowo poza naszą bazą mamy wiele innych zabudowań, roślin i drzew, które pomagają nam w opracowaniu jeszcze lepszej strategii obronnej, a już o atakach na innych graczy nie będę wspominał bo przeczytacie to w naszych poradnikach. Denerwuje mnie lekko wielkość samych jednostek, są one tak mało, że czasem jest problem z ich odróżnieniem. Ale te wszystkie wady nie przeszkadzają w normalnej zabawie, a dodatek wirtualnej krwi po zabiciu wroga podnieca w nas ogień walki.

war-commander-wojsko

Po kilku godzinach grindowania w War Commander osiągnąłem poziom piąty, a co za tym idzie powiało nieźle nudą i straciłem cierpliwość bo monotonna rozgrywka pozbawiła zabawę nutki normalnej strategii. Dodatkowo osoby, które grały w Edgeworld czy tez w Global Warfare szybko zauważą, że niewiele od siebie te trzy gry się różnią. Wielka szkoda.