Gry MMORPG to od zawsze była sprawa, która najbardziej mnie ciekawiła. Na zachodzie pozostajemy w przekonaniu, że takie produkcje jak Runescape czy World of Warcraft to jedyne, pełnoprawne produkcje podlegające pod ten gatunek i że tylko europejczycy robią najlepsze z nich. Ale chwila, przecież większość najlepszych gier jak choćby Ragnarok Online, Dungeon Fighter Online i Dofus pochodzą ze wschodu, głównie od Koreańczyków! A każda z nich zebrała wokół siebie miliony fanów. Jednak tym razem chciałem omówić duchowego następcę Dofusa, czyli Wakfu.
Zacząłem więc swoją przygodę i tu na starcie staje przed wyborem jednej spośród dwunastu kolorowych i unikalnych klas począwszy od typowych healersów poprzez łuczników po wielkich, umięśnionych wojowników. Wybrałem klasę Ecaflip, ale czy to był właściwy wybór? Przekonamy się. Fani grindowania i rozwijania postaci rodem z RPG będą tutaj mieli mnóstwo zajęcia. Już same grafiki i animacje pomimo wykonania 2D są imponujące.
Sam gameplay począwszy od serii zadań jest standardowy. Wejdziemy w licznego typu lochy, gdzie czekają Nas niemalże niedo wykonania różnorakie misje po typowe zadania polegające na ciągłym grindowaniu. Ale wszystko wygląda tak dobrze jedynie z pozoru bo jak w standardowych grach MMO ciągłe zabijanie tysięcy potworów w celu wydropienia pożądanego przedmiotu jest standardem to w Wakfu mamy walki turowe i czyn wymieniony powyżej staje się nie tyle co wyzwaniem, co udręką.
Dodatkowo znajdziemy tutaj masę zakładek w menu, prawie wszystko ze statystykami i do zarządzania, ale cel ich istnienia pozostawiono graczowi do odkrycia na własną rękę – nie ma co liczyć, że jakiś samouczek pomoże Wam w zrozumieniu tutaj choćby małej części poukrywanych funkcji. Dodając do tego liniowość rozgrywki, gdzie jesteśmy wrzucani do otwartego świata niemalże natychmiast sprawia, że w kilka godzin dobijamy do 50 poziomu nie bacząc na nic, bez żadnych podpowiedzi – a to nie jest nic dobrego – tutaj poradniki online i wiki są Waszymi jedynymi przyjaciółmi.
Nie mogę powiedzieć, że sama walka w Wakfu nie jest interesująca, ale brakuje mi tutaj społeczności. Grałem sam, bez niczyjej pomocy, zero jakiegoś zaangażowania ze strony doświadczonych herosów, po prostu nikt tutaj z nikim nie wchodzi w interakcje jeśli nie musi. Jednak to nie jest wszystko jeśli chodzi o wady samej rozgrywki. Gracz który chciałby się wyspecjalizować w handel określonymi, niekiedy rzadkimi przedmiotami czy surowcami musi zdobywać wszystko na własną rękę, a dlaczego? Otóż przejrzyjcie większość sklepów w grze – są praktycznie puste, bardziej to wygląda jak Biedronka po wyprzedaży niż nowo otwarty super sam.
Kurcze, to jedna z nielicznych gier, która tak mnie zdołowała… Czym? Brakiem wszystkiego czego potrzebuje, aby dobrze się bawić!
Niestety, Wakfu nie jest grą którą mogę spokojnie polecać fanom takich gier jak choćby RuneScape. Można ją potestować za darmo, ale mnóstwo obszarów jest otoczonych „murem”. Murem, który można jedynie przeskoczyć wykupując opcję premium (coś jak miesięczny abonament). Szkoda tylko, że rzeczy tak odblokowane mogą Nas jedynie cieszyć z grupą przyjaciół, ale namówcie kogoś do wydania choćby złotówki na ten tytuł. Dacie radę?