Pirates of the Caribbean: Isles of War to pełny tytuł nowej gry od Disney Playdom w jaką można już zagrać na portalu Facebook. Oczywiście grę polecam wielbicielom wszystkich pirackich tytułów, gdzie podróżując statkiem po ocenach możemy rozbijać wrogie floty, a nawet, co wskazuje Nam druga część tytułu Isles of War, możemy napadać na wyspy innych graczy. Także Nasza zabawa związania jest z piratami, oceanami itp. ale również pokażemy co potrafimy zasiadając na swoich wyspach jako początkujący gubernatorzy.Zadanie nie będzie proste, więc skupcie się czytając poniższą recenzję, a znajdziecie w niej wiele porad i podpowiedzi, które pozwolą Wam od samego początku doskonale zacząć zabawę.
Jak pewnie zdążyliście się domyśleć gra opiera się na popularnej serii filmów o słynnym piracie Jack'u Sparrow, jednym słowem kto nie zna Piratów z Karaibów? Jedna twórcy nie postarali się zbytnio w tym temacie, klimat piracki jest, ale mało tutaj samego Jack'a i jego ekipy. Ale to już tylko moje osobiste odczucie i nie kierujcie się tym przy decyzji czy zagrać, czy też nie.
Na starcie wita Nas tutorial, którego ikoną jest właśnie Kapitan Sparrow, dowiemy się, że fabuła gry przedstawia zdarzenia sprzed tego co znamy z Klątwy Czarnej Perły, nauczymy się podstaw sterowania statkiem i poznamy pierwszy smak walki, aby następnie przejść do drugiej, budowlanej warty rozgrywki. Tutaj dostajemy wyspę porośniętą dżunglą, gdzie zaczynamy budować standardowe i doskonale Nam znane budynki z innych gier, czyli kopalnie żelaza, tartaki, stocznie, magazyny i różnego rodzaju struktury obronne. Dodatkowo można przeprowadzać badania, dzięki którym odblokujemy możliwość budowania lepszych statków, dodawania do nich skuteczniejszy i śmiercionośny armat itp.
W Isles of War ważne jest, abyśmy nie przegapili część, w której zarządzamy całą flotą, gdzie mamy kilka slotów na statki, które można doposażyć w dodatkowe uzbrojenie, naprawiać i takie tam różne, szkoda wymieniać. Jak już opanujemy w tym miejscu wszystkie funkcje to możemy ruszać na Morze Karaibskie w poszukiwaniu przygody i łatwych łupów. Morze nie będzie puste, znajdziemy na nim masę flot zarządzanych przez NPC jak i niekiedy napotkamy mini floty graczy, które de facto również można atakować o ile ich poziom nie jest zbyt niski. Podobnie jest z wyspami graczy, które nazywamy domem, atakujemy je z rozwagą i dla łupów, a nie dla glorii. Na starcie dostaniemy ochronę początkujących na kilka dni, więc będziemy zabezpieczeni przed niechcianymi walkami PvP, ale jeśli to my wyzwiemy innego gracza do walki i do niej przystąpimy to ochrona zostaje Nam automatycznie zdjęta.
Jak wspomniałem wcześniej gra Pirates of the Caribbean: Isles of War oferuje nam również okropny do granic niemożliwości system walk morskich, w dodatku dość złożony – w sumie dlatego go określiłem jako okropny, ale mniejsza z tym. Do walk używamy głównie myszki, którą kontrolujemy kierunek i prędkość poruszania się Nasze floty. W sumie nie ma co się dziwić, że statek atakuje tylko w dwóch, bocznych kierunkach, w końcu tam jak wiemy były zawsze umiejscowione armaty. Zasięg i pola ataku widzimy w postaci jaśniejszych pól co ułatwia nam poniekąd sterowanie i atakowanie, ale my tylko kierujemy okrętem pierwszym, flagowym – reszta bezwiednie za nim podąża. Tym samym dobra taktyka przyda się do zwycięstwa, kilka porządnych zakrętasów, unikanie pola rażenia przeciwnika i walczymy na całego.
Atakowanie wysp czy twierdz NPC wygląda podobnie, ale z tą różnica, że walczymy z nieruchomym celem. Jednak mamy tutaj jedynie pięć minut na pokonanie wroga i zniszczenia wszystkich struktur. Z wygranej walki wynosimy splądrowane surowce plus punkty doświadczenia. Zastanawiam się tylko po co Nam kolejne poziomy, które nie wnoszą nic do rozgrywki, jeśli chodzi o elementy RPG to gra prezentuje się pod tym względem bardzo ubogo.
Zadania w Isles of War to ciekawa forma dochodu, niektóre z nich są częścią samouczka i dają relatywnie niskie profity, ale te związane z samą walką pozwalają nam dorobić się niemałej fortuny. Problemem głównej linii zadaniowej jest potrzeba grindowania co rozbija nieco wewnętrzną fabułę.
A teraz coś na temat waluty premium, tudzież złota, które pozwala przyśpieszać kolejki budowania, badania czy naprawę. Ale bez tego da się grać normalnie, choć nie ukrywam, że o wiele dłużej zajmuje Nam rozwój.
Pirates of the Caribbean to nieco przesłodzona gra jeśli spojrzeć na grafikę. Chyba chwilami programiści chcieli oddać wrażenie jakby wszystko było odręcznie malowane – sam nie wiem po co. Jednak nieco wpływa całość tego na odczucia podczas gry, o i płynność animacji i jej całe wykonanie jest na dobrym poziomie jak na casualową produkcję. Zagrać, ptfu – przetestować na pewno warto.