Studio Jointly opublikowało stworzoną przez CrayonPixel i Zyngę, grę przeglądarkową Atlas Raider – społecznościową aplikację przeznaczoną specjalnie dla łowców rządnych przygód, w którą możecie zagrać zarówno na Facebooku jak i poprzez oficjalną stronę studia Zynga. Postacie w grze wyglądają jakby wyrwano je ze zwykłej kreskówki, więc mamy wrażenie niekiedy jakbyśmy czytali komiks co sprawia, że mamy przez pierwszą godzinę naprawdę przednią zabawę, ale gdy dojdziemy do mikrofonizacji i zaczniemy zauważać powtarzający się gameplay nagle obrzydnie nam cała rozgrywka.

Atlas Raider – recenzja

Planszowe gry nie są żadną nowością dla tych, którzy kręcą się wokół aplikacji online, niektóre opierają się głównie na akcji, inne to typowe strategię z elementami budowania miasta, a jeszcze inne to typowe casualówki. Zapewne wiecie o czym mówię jeśli kiedykolwiek graliście w Hounted Hollow czy Age of Empires. Jednakże Atlas Raider wybija się ponad innych dając nam czystą tzw. „dice rolling” rozrywkę. Odkryjemy tutaj czaszki, mnóstwo polowań na skarby, zbierzemy kolekcję komiksów czy ruszymy do walki z bestiami czy różnej maści przestępcami w trakcie naszej drogi po tym dziwnym świecie fantasy.

wybór postaci

Zapytacie pewnie – „Po co mam zbierać jakieś czaszki?”. Dobre pytanie, ale wszystko wyjaśnia historia prezentowana nam podczas zabawy.

Nasz ojciec zaginął podczas poszukiwania skarbu i tylko poprzez ukończenia zadań oznaczonych jako „The Foundation”, czyli poprzez odnalezienie 13 kryształowych czaszek, może nam się udać zlokalizować miejsce, gdzie przebywa aktualnie poszukiwany ojciec.

Jeśli graliście w New England albo Hunted Hollow to cały gameplay w Atlas Raider powinien być Wam znajomy. Nawet w Secret Relict mamy podobny system, gdzie wszystko opiera się na odkrywaniu kolejnych pól na planszy. Jednak nie mamy takiej wygody, aby przemieszczać się tutaj gdzie chcemy, najpierw należy rzucić kośćmi i wtedy to właśnie zady cuduje o tym, które pole zostanie odkryte. Wystarczy kliknąć w ikonkę kości na naszą głową i czekać aż zostanie wylosowana jakaś liczba. Oznacza ona maksymalną ilość kwadratów po których możemy się przemieścić. Na przykład jeśli wylosujecie 6 to możecie iść sześć pół do przodu, a jeśli któreś z pól na naszej drodze zostało już wcześniej odkryte to możemy zatrzymać się, gdzie nam się tylko podoba. Każdy krok w Atlas Raider wymaga punktu energii, ale w zamian dostajemy doświadczenie, złote monety i coś ze specjalnych przedmiotów. Kiedy zapełnimy nasz pasek doświadczenia przejdziemy na nowy poziom odblokowując tym samym nowe terytoria do zwiedzania, a także dostaniemy troszkę energii i kilka pixeli.

widok na planszę

Jednakże nasza podróż po planszy nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać. Wszystko może zostać zakłócone przez nieprzewidziane zdarzenia, możemy zostać zjedzeni przez królika, spotkać niebezpieczną jaszczurkę czy wredną małpę. O dziwo nie ma tutaj otwartej przestrzeni, na której możemy walczyć z naszym przeciwnikiem. My możemy wybrać swoją broń, ale i tak nasz los zależy od rzutu kością. Osobiście w życiu nigdy nie miałem szczęścia do gry w kości.

Kiedy w Atlas Raider zabraknie nam energii to jesteśmy w ciemnej… Oczywiście możecie ją dokupić za realną kasę. Nikt Wam tego nie broni. Koszt dwóch punktów energii to cztery pixele co równa się nagrodzie za zdobyte dwa nowe poziomy co i tak już zabiera masę czasu jeśli nie wydacie na grę kilku dolarów. Wiecie ile kosztuje 1000 pikseli? 100 dolarów! Jak dla mnie lekkie przegięcie.

mroczne lochy

Inną irytującą sytuacją jest to, że gdy odnajdziemy skrzynię ze skarbami to bez mnóstwa przedmiotów i itemów nie będziemy w stanie jej otworzyć. Dlatego zastanawiam się po co grać w ową aplikację, po co mieć złudzenie pozornej przygody jeśli za wszystko można po prostu zapłacić i basta?

Nie ukrywam tego, że gra na Facebooku Atlas Raider jest bogata w content, przygody, rozrywkę przy rzucaniu kośćmi, ale wchodząc głębiej i pojmując zasady i mechanikę działania zawartości premium uznaję, że prezentowana gra nie nadaje się dla zwykłego śmiertelnika zarabiającego najniższą krajową.